Blog

Magnez – makropierwiastek życia

Magnez – makropierwiastek życia

W organizmie człowieka magnez zajmuje czwarte miejsce pod względem ilościowym. Aktywuje wiele enzymów, szlaków przemian białek, węglowodanów, lipidów oraz kwasów nukleinowych. Odpowiednia ilość magnezu jest nam potrzebna do utrzymania homeostazy organizmu.

MIEJSCE MAGNEZU W ORGANIZMIE CZŁOWIEKA

Magnez jest jednym z makroelementów, zajmuje 11. miejsce w stosunku do masy ciała. Ciało dorosłego człowieka o masie około 70 kg zawiera między 20 -35 g magnezu. Znajduje się on w postaci związków magnezowych w układzie kostnym (około 60%), reszta wewnątrz komórkowo w mięśniach i zewnątrzkomórkowo w pozostałych tkankach organizmu, około 100 mg we krwi.

ZAPOTRZEBOWANIE NA MAGNEZ

Prawidłowe stężenie magnezu w surowicy człowieka mieści się w przedziale 0,75–0,95 mmol/l (1,8–2,3 mg/dl). Dobowe zapotrzebowanie na magnez zależy od wieku, płci i aktualnego stanu organizmu. Zalecane dzienna podaż magnezu to: dzieci  9–13 lat 240 mg/d, młodzież 14-18 lat chłopcy 420 mg/d, dziewczynki 360 mg/d, kobiety w wieku 19-30 lat 310 mg/na dobę, mężczyźni w tym wieku 400 mg/d. Powyżej 30 roku życia podaż zalecana dla kobiet to 320 mg/d, dla mężczyzn 420 mg/d.

WCHŁANIANIE MAGNEZU

Magnez jest wchłaniany drogą przewodu pokarmowego, a jego ilość zaabsorbowana jest proporcjonalna do ilości spożytej. Wchłania się  około 30% (15–36%) a wpływ na wchłanialność ma ilość spożywanego białka, błonnika, fitynianów i fosforanów. Dystalny odcinek jelita czczego to miejsce największego wchłaniania magnezu. Natomiast nerki są odpowiedzialne za utrzymanie homeostazy magnezu. Wydalanie jonów magnezu przez nerki wynosi ok. 5%, pozostała ilość ulega resorpcji zwrotnej w cewkach nerkowych.

Magnez najlepiej przyswajalny jest z pożywienia, zwłaszcza przy znacznych jego niedoborach niż z gotowych preparatów farmaceutycznych. W jakich produktach znajduje się magnez? W zielonych liściach warzyw takich jak np. szpinak oraz w fasoli, zielonym groszku, orzechach, migdały, ziarna, razowych produktach zbożowych, w kakao i gorzkiej czekoladzie, bananach. Sporo magnezu znajdziemy też w twardej wodzie. Woda pitna dostarcza około 10% dobowego zapotrzebowania na magnez, a jeszcze więcej woda mineralna o wysokim i średnim stopniu mineralizacji, zawierająca ok. 100mg/l magnezu, przy stosunku wapń/magnez 2:1.

Trzeba pamiętać jednak, że przy łączeniu pewnych pokarmów może zachodzić interakcja wielkości wchłaniania magnezu. Będą to pokarmy bogate w błonnik. Jeśli przekroczymy 2000 mg wapnia na dobę, mogą pojawić się problemy z przyswajaniem magnezu, absorpcja magnezu jest też niższa, gdy spożywamy mniej niż 30 g białka na dobę.

GDY BRAKUJE NAM MAGNEZU

Niedobór magnezu może wpływać na zwiększoną podatność na stres, dlatego im jesteśmy bardziej zestresowani tym potrzeba nam więcej magnezu. Przy deficycie magnezu mogą pojawić się zmęczenie i bezsenność, zawroty i bóle głowy, uczucie dławienia w gardle lub zaciskanie się żołądka, bóle w okolicy serca, kołatanie serca, omdlenia, zapieranie oddechu, kurcze mięśniowe i jelitowe, drganie powiek, bóle migrenowe, tiki, zmniejszona odporność na infekcje, tężyczka, żylna choroba zakrzepowo-zatorowa. Niedobory magnezu bezpośrednio wpływają na przebieg innych chorób, np. sprzyjają rozwojowi miażdżycy, a także nadciśnienia tętniczego.

SUPLEMENTACJA

Na rynku dostępnych jest wiele preparatów. Przy wyborze najbardziej odpowiedniego warto pamiętać o kilku zasadach: wybierać głównie preparaty organiczne magnezu jak mleczan, asparginian lub cytrynian, ponieważ nasz organizm przyswaja je najłatwiej, dobrze też wchłaniają się również chlorki i siarczany. Dobrze, aby suplement magnezu zawierał również witaminę B6.  Osoby mające problemy z żołądkiem, cierpiące na stany zapalne śluzówki żołądka, nadkwasowość najlepiej tolerować będą tlenek magnezu, który neutralizuje kwasowość soku żołądkowego. Natomiast chorzy z niedokwasowością powinni wybierać chlorek magnezu, który dostarcza również jony chlorkowe.

Przed decyzją o włączeniu suplementacji magnezem warto wykonać badania krwi i określić poziom magnezu.

Cynk

Cynk jest jednym z najważniejszych pierwiastków śladowych w organizmie człowieka. Jego obecność jest niezbędna dla podziałów komórkowych i różnicowania powstałych komórek. Jest  zaangażowany w ogólnoustrojową homeostazę, odpowiedź immunologiczną, apoptozę i starzenie organizmu. Cynk jest związany z aktywnością ok. 10% wszystkich białek w organizmie człowieka. To mało? Zadbajmy o odpowiednią podaż cynku z pożywienia.

JAK WCHŁANIAMY CYNK?

Cynk wchłania się głównie drogą pokarmową, szczególnie w dwunastnicy (60%) i jelicie krętym (30%), ale także w jelicie czczym (8%), kątnicy i okrężnicy (3%). Musi zostać uwolniony ze spożytego pokarmu, co dzieje się dzięki procesom trawiennym. Organizm przyswaja ok. 26–33% cynku przyjętego z produktami spożywczymi; wartość ta wzrasta na czczo. Obecność cynku stwierdzono we wszystkich tkankach i płynach ustrojowych, przy czym 85% rezerwuaru tego pierwiastka znajduje się w mięśniach i kościach, 11% w skórze i wątrobie, a pozostała ilość w innych częściach ciała (siatkówka i tęczówka oka, nerki, włosy, paznokcie, pęcherz oraz mięsień sercowy).

CO WPŁYWA NA ZABURZENIA WCHŁANIANIA CYNKU Z POŻYWIENIA I JEGO NIEDOBÓR?

Przede wszystkim nadmierne spożywanie pokarmów wzbogaconych miedzią i żelazem oraz stosowanie leków ograniczających wydzielanie kwasu żołądkowego, który jest czynnikiem niezbędnym do wchłaniania cynku z pokarmu. Do wystąpienia deficytu tego pierwiastka prowadzi także dieta bogata w wapń i fosfor, błonnik i pełnoziarniste produkty. Również brak cynku może wystąpić u wegetarian.

DO CZEGO POTRZEBNY NAM CYNK?

Cynk pełni szereg funkcji w organizmie. Warunkuje on miedzy innymi prawidłowy wzrost i rozwój, poprzez wspieranie układu odpornościowego. Potrzebujemy cynku, aby zachować homeostazę organizmu, prawidłowo funkcjonował narząd wzroku oraz nasze zdrowie psychiczne.

Objawy niedoboru cynku

Wśród wczesnych niedoborów cynku możemy zaliczyć utratę apetytu, ospałość, ale także nerwowość, drażliwość i niepokój. Może dojść do osłabienia słuchu i wystąpienia szumów usznych. U mężczyzn dochodzi do upośledzenia zarówno spermatogenezy. Niedobory cynku u dzieci prowadzą do zwolnienia tempa wzrostu i dojrzewania. Im niedobory utrzymują się dłużej może dojść do poważnych zaburzeń jak anemia, złe gojenie się ran, stany zapalne skóry, choroby jelit, rozwój miażdżycy tętnic, zwiększonej podatności na infekcje, a także do wystąpienia zaburzeń neurodegeneracyjnych. Jeśli w organizmie występują niedobory cynku, ma to wypływ na zachowanie homeostazy magnezu, chromu i kadmu.

PRODUKTY BOGATE W CYNK

Cynk znajduje się głownie w produktach pochodzenia zwierzęcego mięso i podroby.   Znaczne ilości cynku występują w pieczywie ciemnym, kaszy gryczanej, suchych nasionach roślin strączkowych, serach żółtych i owocach morza, w pestkach dyni , kakao.

CYNK A DEPRESJA

Depresja jest coraz częściej występującą chorobą. Rosnąca liczba doniesień naukowych wskazuje na zmiany stężenia cynku w surowicy u pacjentów chorujących na depresję. Co prawda dane te bywają sprzeczne, ale w większości przypadków wykazywano obniżenie stężenia cynku w ostrym epizodzie depresyjnym. Grupa polskich naukowców z Zakładu Zaburzeń Afektywnych Katedry Psychiatrii CM UJ  oraz Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk przeprowadziła badanie obejmujące dużą grupę pacjentów z jednobiegunową depresją nawracającą. Celem badania było określenie stężeń cynku w różnych fazach choroby. Okazało się, że w fazie depresji stężenie cynku w surowicy było u pacjentów istotnie statystycznie niższe niż w grupie kontrolnej osób zdrowych. Natomiast w fazie remisji było ono porównywalne do osób zdrowych. U osób będących w fazie remisji, stężenie cynku w surowicy (u pacjentów z historią lekooporności w ostatnim epizodzie depresji) było znacząco niższe niż u osób bez cech lekooporności. Ponadto stężenie cynku w remisji skorelowane było z liczbą epizodów depresyjnych w ostatnim roku. Mechanizm ww. zmian nie jest do końca poznany, ale postuluje się jego związek z aktywacją stanu zapalnego oraz stresu oksydacyjnego z przebiegu depresji.

Regeneracja organizmu po chorobie i w sporcie

Regeneracja organizmu po chorobie i w sporcie

Termin regeneracja, według biologicznej definicji, to odtwarzanie przez organizm uszkodzonych bądź utraconych komórek, tkanek, czy narządów. Jednak na co dzień rzadko korzystamy z tego znaczenia słowa, częściej znaczy po prostu „odzyskiwanie utraconych sił, odpoczynek”. Ludzki organizm potrzebuje odnowy w wielu sytuacjach – po długotrwałej chorobie, przewlekłym stresie czy intensywnym wysiłku fizycznym. Dlaczego regeneracja jest taka ważna? Jak odpoczywać, by naprawdę odpocząć?

Jak skutecznie stracić na wadze?

Większość z nas zastanawia się, kiedy przybyło nam w pasie kolejnych centymetrów. W końcu przychodzi moment, gdy decydujemy się przejść na dietę. Wybór jest ogromny. Praktycznie każda dieta ma swoich zwolenników, ale pojawiają się też głosy wątpliwości i zalecenia ostrożności. Nie chcemy tracić kilogramów ze szkodą dla zdrowia, a schudnięcie z efektem yo-yo również nie ma sensu. Jaka dieta jest więc najodpowiedniejsza?

PRAWIDŁOWE PROPORCJE

Naukowcy zalecają, aby w naszej codziennej diecie znalazło się około 40 % warzyw, 30 % produktów zawierających mąkę i ziarna (z czego połowa to produkty pełnoziarniste), 20 % produktów białkowych (takich jak mięso, ryby, jaja), 10 % owoców, oraz produkty mleczne jak szklanka mleka czy jogurt. Powinno się również ograniczyć ilość soli i cukru (produktów słodzonych) oraz z umiarem spożywać alkohol.

Liczenie kalorii pomoże nam określić ile powinniśmy zjadać w ciągu dnia. Przyjmowanie 1500 kcal na dobę w przypadku kobiet i 2000 kcal w przypadku mężczyzn zwykle pozwala stracić na wadze. Utrzymanie diety niskokalorycznej – poniżej 1200 kcal na dobę – jest w dłuższym okresie bardzo trudne i może powodować efekty uboczne.

CO MOŻE NAM ZASZKODZIĆ?

Nie powinniśmy całkowicie odrzucać węglowodanów. Długotrwałe ograniczenie węglowodanów złożonych w diecie, szczególnie błonnika, powoduje rozregulowanie pracy jelit. Bakterie jelitowe  wytwarzają wiele niezbędnych nam substancji, pomagają w trawieniu, wzmacniają odporność, chronią przed rozwojem poważnych chorób i niektórych rodzajów raka. Mogą również wpływać na nasz nastrój i zachowanie. Do prawidłowego funkcjonowania wymagają one odpowiednich ilości błonnika.

Całkowite odrzucenie tłuszczów również nie jest dobrym pomysłem, ponieważ wraz z tłuszczami dostarczamy organizmowi witamin. Tłuszcze są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania układu hormonalnego. Udowodniono, że ograniczenie tłuszczu w diecie nie zmniejsza ryzyka chorób serca, ani nie przedłuża życia. Niektórzy badacze twierdzą, że redukcja ilości samych tłuszczów nasyconych w diecie również nie zmniejsza ryzyka chorób serca, podobnie jak ograniczenie spożycia cholesterolu. W końcu cholesterol produkowany jest też w naszej wątrobie.

Nie przesadzajmy z białkiem. Diety oparte na dużej ilości białka wprawdzie pomagają zrzucić kilka kilogramów, ale mogą one przeciążyć nerki i zakwasić organizm, prowadząc nawet do osteoporozy i rozwoju kamicy nerkowej.

ZDROWE PRODUKTY

Znaczenie dla naszego zdrowia ma nie tylko ilość i proporcje, ale jakość spożywanych produktów. W sklepach pełno jest tanich produktów niskiej jakości z produkcji przemysłowej, z dużą ilością środków konserwujących, antybiotyków, hormonów, środków ochrony roślin i innych substancji pozwalających producentom ograniczać koszty. W miarę możliwości stawiajmy na jakość. Nie zapominajmy o tym, żeby w naszej diecie nie zabrakło takich produktów jak: ciemne winogrona, orzechy, pomarańcze, pomidory, ryby i owoce morza czy zielona herbata. Są one bogate w niezbędne antyoksydanty, elektrolity i witaminy.

RUCH

Dla utrzymania właściwego stanu zdrowia zaleca się minimum 2,5 do 5 godzin wysiłków o średniej intensywności tygodniowo. Należą do nich na przykład: szybszy spacer, jazda na rowerze,  ogrodnictwo, aerobik, taniec czy pływanie. Jeśli zależy nam na szybkiej utracie kilogramów, musimy przekroczyć te wskaźniki.

Nie trzeba się katować i jeść rzeczy, których nie lubimy. Wybór jest ogromny. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to to, że aby utrzymać prawidłową masę ciała, nasz nowy wzorzec odżywiania i aktywności fizycznej musi nam wejść w nawyk.

Mleko kozie dla zdrowia

Mleko kozie dla zdrowia

Eko to nie tylko moda, to potrzeba naszych czasów. Coraz częściej i na nowo odkrywamy produkty, które dla naszych babć i prababć były naturalną częścią diety. Mleko kozie. Niektórzy skrzywią się na myśl o mleku od kozy, czy kozim serze. Niepotrzebnie. Mleko kozie to dobrodziejstwo, które może dać nam wiele korzyści zdrowotnych. O hodowli kóz i zaletach mleka koziego opowiada Kamilla Martini, która kilka lat temu porzuciła karierę w wielkim mieście, by spróbować żyć inaczej, bliżej natury i jednocześnie bliżej samej siebie.

Stoimy z Kamillą na wybiegu dla kóz. Młode kozy z ciekawością podchodzą i obwąchują mnie, przymilają się, starają się rozwiązywać sznurówki butów. Czy w takich warunkach uda nam się porozmawiać? Udaje się, bo po kilku minutach głaskania i przytulania kozy znajdują sobie inne zajęcie – obgryzanie sosnowych gałązek. Sosnowe igły to przysmak, podobnie jak kwiatostany pokrzywy czy kolczaste jeżyny lub dzikie róże.

KAMILLA, JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE ZOSTAŁAŚ MIESZKANKĄ WSI I POSIADACZKĄ STADA KÓZ?

Moja hodowla jest całkowicie eko, bo taki był zamysł od samego początku. Ok.20 kóz to optymalna ilość zwierząt, aby obsłużyć je samemu. Pracujemy we dwoje . Nie zatrudniamy nikogo do pomocy. Wszystkie kozy doimy ręcznie (plus jest taki, że nasze kozy to śpiochy i nie musimy doić ich wcześnie rano). Dlaczego doimy ręcznie? Bo to bardzo ważne dla jakości mleka i produktów z niego wytwarzanych. Co prawda posiadamy dojarkę , którą zamówiliśmy na początku przygody z kozami, jednak po zapoznaniu się z metodą działania tego urządzenia w praktyce, doszliśmy do wniosku, że nie jest to dobre ani dla kóz ani dla mleka. Przy dłuższym użytkowaniu jest nieuniknione przedostawanie się specjalistycznych środków używanych do czyszczenia tego typu urządzeń do mleka, co obniża jego wartość. A zależy mi na 100% ekologicznych produktach. Ręczne dojenie pozwala również budować inny kontakt ze zwierzętami, codziennie obserwujemy każdą kozę, możemy zobaczyć, czy nie choruje, czy w czasie kozich zabaw nie doznała jakiś skaleczeń, czy inne kozy jej nie pobodły, czy nie ma problemów z trawieniem itd. Posiadanie małej ilości zwierząt w stadzie wpływa na ekologiczny produkt. Nie używam antybiotyków  nie używamy sztucznych pasz. Dobrostan każdego zwierzęcia  jest dla nas ważny. Kozy chodzą luzem, przytulają się do siebie, bawią się ze sobą, szczególnie te młode. Według mnie stosunek do zwierząt ma wpływ na jakość produktów, które potem wytarzamy z ich mleka.

MOGŁABYM SŁUCHAĆ O TYCH RELACJACH W KOZIM STADZIE GODZINAMI. KAŻDA TWOJA KOZA MA SWOJE IMIĘ, INNYCH CHARAKTER… ALE PRZEJDŹMY DO KOZIEGO MLEKA, JAKIE MA WŁAŚCIWOŚCI?

Przede wszystkim mleko kozie jest bardziej tłuste niż mleko krowie, ale jego budowa  pozwala nam, ludziom, na lepsze jego trawienie. A to za sprawą cząsteczek tłuszczu, które są mniejsze niż w przypadku mleka krowiego i łatwiej ulegają dyspersji. Mleko kozie nie zawiera również aglutyniny, która odpowiada za zlepianie komórek tłuszczowych w mleku krowim i utrudnia ich wchłanianie. Mleko kozie ma odczyn zasadowy i nie zakwasza organizmu. Znajdziemy w nim również sporo kwasów tłuszczowych omega 3 i omega 6. Mleko kozie posiada  sporo witamin, a wśród nich witamina A i D, witaminy z grupy B (witamina B1, B2, B3, B5 i B12) i witaminy C.  Poza tym warto wspomnieć o wysokim poziomie minerałów –  cynku, fosforu, magnezu, manganu, miedzi, potasu, sodu, selenu, wapnia, żelaza, a więc pierwiastków odgrywających zasadniczą rolę w funkcjonowaniu organizmu. Koza nie metabolizuje metali ciężkich, co wpływa na jakość mleka i potem czystość produktów np. serów czy kefiru. Istnieją doniesienia, że serwatka z mleka koziego, kóz spożywających określone rośliny, używana była w leczeniu poważnych chorób w tym nowotworowych. W ogóle serwatka z mleka koziego to cudowny produkt, również w kosmetyce.

A CO Z ZAPACHEM KOZIEGO MLEKA?

To zależy od gatunku kóz. Są kozy, które mają mleko ze specyficznym zapachem, np. kozy alpejskie mają swój zapach, to się przekłada potem na smak i zapach sera (w większości kozie sery z Francji pochodzą z mleka kóz alpejskich). kiedyś było więcej kóz z tym specyficznym zapachem i smakiem mleka, często starsze osoby wspominają , że jako dzieci zmuszani byli do picia koziego mleka i ono nie było smaczne. Obecnie coraz częściej hodowcy mają kozy ze słodkim mlekiem bez zapachu. U mnie wszystkie kozy dają słodkie, smaczne mleko, pozbawione specyficznego aromatu. Moje kozy to w większości mieszanki kóz  saaneńskich i karpackich.  Karpackie kozy dają najbardziej tłuste mleko. Jest po porostu pyszne.

MÓWIŁAŚ, ŻE INTERESUJESZ SIĘ NATURALNYMI KOSMETYKAMI, WYKORZYSTUJESZ MLEKO KOZIE DO SWOICH WYROBÓW?

Tak, robię  dla siebie różne kosmetyki z dodatkiem mleka koziego i śmietany. Mleko znakomicie sprawdza się również w mydłach. Śmietana kozia ma bardzo dobrą wchłanialność,  można stosować ją samą jak również do wszelkich maseczek , do kremów, ma działanie odmładzające, pozwala zachować wilgotność w skórze, delikatnie natłuszcza, Łagodzi podrażnienia, nie alergizuje, jest cudownym środkiem kosmetycznym , podobnie jak serwatka kozia,  którą  można przemywać  twarz, moczyć dłonie, stopy. Wspaniale zmiękcza naskórek, dostarcza cennych witamin i mikroelementów, łagodzi podrażnienia, otarcia , rozmaite problemy skórne.

CO ROBICIE Z MLEKA KOZIEGO?

Przede wszystkim robimy sery, głównie podpuszczkowe, dojrzewające ale też miękkie typu riccotta. Dodajemy do nich zioła są również w wersji lekko wędzonej. Ja osobiście bardzo lubię nasze halloumi na ciepło, do sałatek. Świetny jest też jogurt, który jest przygotowywany na bazie bakterii “narine”, aby miał również walory prozdrowotne. Jest zbawienny dla naszych jelit, szczególnie dla osób po antybiotykoterapii. Czasem udaje mi się zrobić sernik, jest wyjątkowo puszysty, co zawdzięcza koziemu twarożkowi i sporej ilości jaj od szczęśliwych kurek. Mleko pijemy samo i do kawki z miodem. Wszystkie produkty wytwarzamy z zachowaniem wszelkich norm ekologicznych. Ludzie od wieków hodowali kozy i warto propagować ten kierunek hodowli szczególnie w małych gospodarstwach zwłaszcza, że produkty z mleka koziego są dla nas niezwykle korzystne. Przede wszystkim nie uczulają. Mam stałych odbiorców mleka i serów, głównie to osoby prywatne, które mają problemy zdrowotne i szukają alternatywy żywieniowej. Sporo osób zamawia mleko dla dzieci szczególnie tych z alergiami, nietolerancjami pokarmowymi.

KOMU POLECAŁABYŚ SPOŻYWANIE MLEKA KOZIEGO?

Wszystkim. A przede wszystkim tym, którzy mają delikatny układ pokarmowy, alergikom, rekonwalescentom, osobom chorym, dzieciom. Tym, którzy po prostu chcą zdrowo się odżywiać i zwracają uwagę na to, co kładą na talerzu.  Dla wielu osób ser kozi kojarzy się z jakimś abstrakcyjnym, dziwnym produktem z zamierzchłych czasów.  Ale warto pamiętać, że po wojnie mleko kozie i jego przetwory były bardzo cenione jako produkt wspomagający odbudowę zdrowia niedożywionych dzieci. Teraz coraz więcej badań naukowych potwierdza fakt, że mleko kozie i jego przetwory można zaliczyć do kategorii superfoods.

Luteina i oczy

Luteina i oczy

Oczy są niezwykle delikatnym narządem, szczególnie narażonym na różnego rodzaju  zmiany  chorobowe dlatego też powinniśmy dbać o ich kondycję. Szczególnie, że dobry wzrok jest nam niezbędny do funkcjonowania w naszym nowoczesnym, zdygitalizowanym świecie

SOKOLI WZROK PRZYWILEJ MŁODOŚCI

Kiedy jesteśmy młodzi nie myślimy, że kiedykolwiek nasz wzrok może ulec pogorszeniu z powodu starzenia się, a tym bardziej z braku odpowiedniej, zbilansowanej diety czy niskiej podaży naturalnych substancji, które potrzebne są do utrzymania dobrej formy oczu. W młodości wydaje się, że przecież zawsze będziemy zdrowi. Z wiekiem myślenie to zmieniamy, pojawia się refleksja, że może wcale tak nie będzie. Widzenie i jego pogorszenie to obok zmarszczek jeden z najbardziej odczuwalnych skutków upływającego czasu. Nagle literki w tekście stają się mniejsze i rozmazane, przedmioty gdzieś dalej położone jakoś dziwnie nieostre, coś przeszkadza w widzeniu. No właśnie. Oko staje się coraz słabsze. A w dzisiejszych czasach objaw ten wcale nie musi być związany z wiekiem.

LUTEINA I ZEAKSANTYNA

Nasze oczy lubią dobrą, zrównoważoną i  bogatą w substancje odżywcze. Szczególnie dobrze czują się i funkcjonują kiedy w naszej diecie znajduje się luteina a wraz z nią zeaksatyna. Nasz organizm nie  potrafi wyprodukować luteiny i zeaksantyny, dlatego musimy je dostarczać wraz z pożywieniem lub suplementy diety. Luteina jest naturalnie występującym w przyrodzie żółto-pomarańczowym barwnikiem należącym do grupy karotenoidów, występującym w takich roślinach  jak  szpinak,  jarmuż,  brokuł,  aksamitka (ten pomarańczowy kwiatuszek)  czy  kukurydza.  Luteinie obecnej  w  tkankach  roślinnych  towarzyszy  zazwyczaj barwnik – zeaksantyna. Luteina obecna w roślinach występuje w dwóch postaciach: wolnej i zestryfikowanej kwasem palmitynowym. Estry luteiny dostarczone w pożywieniu muszą zostać przekształcone w formę wolną a proces ten odbywa się pod działaniem enzymów jelita cienkiego. Rozdrabnianie, siekanie czy gotowanie niszczące struktury komórek roślinnych poprawia biodostępność większości karotenoidów.

LUTEINA I JEJ FUNKCJE W OKU

Zgodnie z dostępną wiedzą luteina i zeaksantyna pełnią funkcję ochronną w obrębie tkanek narządu wzroku.  Największe   ich   stężenie znaleziono w strukturze siatkówki oka zwanej plamką żółtą,  która  odpowiada  za widzenie i odpowiednią  ostrość wzroku. Żółty  kolor zawdzięcza właśnie wysokiemu stężeniu tych karetonoidów, które występują również w komórkach soczewki oka. Luteina jest w stanie pochłaniać niebieskie światło widzialne i dzięki temu chroni struktury oka przed    niebezpiecznymi dawkami promieniowania widzialnego i UV. Barwniki te mają silne  właściwości  przeciwutleniające.  Wspomagają  niszczenie powstających pod wpływem promieniowania UV wolnych rodników, na których to działanie szczególne narażone są fotoreceptory, zawierające duże ilości wielonienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3. Dieta  uboga  w luteinę doprowadza  do  spadku jej ilości w tkankach oka i może być jednym z czynników rozwoju chorób związanych  z  zaburzeniami  procesu  widzenia takimi  jak  zwyrodnieniowe zapalenie plamki żółtej (AMD; Age-related Macular Degeneration) czy zaćma (katarakta).

ILE WARTO SPOŻYWAĆ LUTEINY DLA ZDROWYCH OCZU

Jak wynika z badań spożycie luteiny pochodzącej z pokarmu jest stosunkowo niskie, jako profilaktykę i wsparcie leczenia chorób oczu zaleca się suplementację. Jak   udowodniono   w   badaniach   epidemiologicznych,   regularne   przyjmowanie   luteiny w ilości co najmniej 6 mg dziennie  obniżyło  ryzyko  wystąpienia  zwyrodnieniowego zapalenie plamki żółtej  o  57%  w porównaniu do diet  zawierających jedynie 0,5 mg. U chorych ze  zdiagnozowaną tą chorobą oczu spożywanie przez okres 18 miesięcy 15 mg luteiny dziennie skutkowało znaczną poprawą ostrości widzenia. Badania wskazują również na związek luteiny i obniżenia wystąpienia zaćmy. Badania   japońskich   naukowców   wykazały   również   korzystny   wpływ   spożywania 5 mg luteiny   i 1 mg zeaksantyny dziennie na ograniczanie występowania tzw. efektu zmęczonych oczu będącego najczęściej następstwem długotrwałego wpatrywania się w ekran monitora komputerowego.

Orzechy włoskie dobre dla jelit i serca

Nowe badanie sugeruje, że ludzie, którzy codziennie jedzą orzechy włoskie, mogą mieć zdrowsze jelita i być mniej narażeni na choroby serca. Warto włączyć je do codziennej diety, szczególnie, że są świetnym źródłem składników odżywczych i naturalną, energetyczną przekąską. Oczywiście nie są wskazane dla osób na nie uczulonych.

JEDZ CZĘŚCIEJ ORZECHY WŁOSKIE

Orzechy włoskie są obecne w naszej kuchni od lat, ich popularność rośnie w okresie świat Bożego Narodzenia, ale biorąc pod uwagę ich dobroczynne działanie na nasze zdrowie warto zwiększyć częstotliwość ich spożywania przez cały rok. Orzechy włoskie mają wysoką zawartość białka, tłuszczu i są również źródłem wapnia i żelaza. Biorąc pod uwagę potencjał odżywczy orzechów włoskich, niektórzy badacze zastanawiali się, czy rzeczywiście mogą pomóc w zapobieganiu określonym problemom zdrowotnym.

ORZECHY DOBRE DLA NASZYCH BAKTERII JELITOWYCH

W 2019 r. Naukowcy z Pennsylvania State University w State College odkryli, że osoby, które zastąpiły tłuszcze nasycone orzechami włoskimi – źródłem tłuszczów nienasyconych – doświadczyły korzyści sercowo-naczyniowych, szczególnie poprawy ciśnienia krwi. Badacze wyjaśniają, że dzieje się tak prawdopodobnie, bo orzechy włoskie zawierają kwas alfa-linolenowy.

W następstwie tych badań,  zespół pod przewodnictwem profesor Kristina Petersen i prof. Penny Kris-Etherton  przeprowadził inne badanie, aby dowiedzieć się więcej na temat korzyści, jakie orzechy włoskie mają dla zdrowia. Badaczy zaczęli poszukiwać korelacji między zmianami w jelitach związanych ze spożyciem orzechów włoskich a poprawą  czynników ryzyka chorób serca. Zespół badawczy przeprowadził randomizowane, kontrolowane badanie z udziałem 42 uczestników z nadwagą lub otyłością w wieku 30–65 lat. Sprawdzano, czy – i jak – dodanie orzechów włoskich do diety danej osoby może wpłynąć na zdrowie jelit. Na początek poproszono uczestników o przestrzeganie standardowej zachodniej diety przez 2 tygodnie. Następnie pod koniec tego okresu badacze losowo podzielili uczestników na trzy grupy. Jedna grupa stosowała dietę obejmującą całe orzechy włoskie, druga grupa spożywała dietę zawierającą kwas alfa-linolenowy, ale w takiej samej ilości, jaką zawierałyby orzechy włoskie. Trzecia grupa stosowała dietę bez orzechów włoskiego, w której naukowcy zastąpili kwas alfa-linolenowy kwasem oleinowym. Uczestnicy przestrzegali wyznaczonej diety przez 6 tygodni, a następnie zmieniali diety, aż każda osoba zastosowała wszystkie trzy plany żywieniowe.

Naukowcy zebrali próbki kału od wszystkich uczestników na koniec każdego okresu diety. Pozwoliło im to przeanalizować wszelkie zmiany dotyczące populacji bakterii obecnych w przewodzie pokarmowym.

Prof. Kris-Etherton, Petersen i ich koledzy odkryli, że osoby, które zjadły 85 g orzechów włoskich w ramach zdrowej diety, doświadczyły poprawy zdrowia serca. Naukowcy twierdzą, że zmiany te prawdopodobnie wynikały z poprawy zdrowia jelit, co sugerują zmiany w bakteriach jelitowych.

Naukowcy przypuszczają, że dodanie do diety orzechów włoskich może wzbogacić mikrobiom jelitowy i poszczególne bakterie np. : Roseburia, która związana jest z ochroną wyściółki jelit oraz Eubacteria eligens i Butyricicoccus.

Dodatkowo naukowcy wyjaśniają, że E. eligens ma związek z wieloma różnymi aspektami nieregularnego ciśnienia krwi. Dodają, że wzrost populacji tej bakterii może zatem sugerować niższe ryzyko sercowo-naczyniowe. Zauważają również, że wzrost liczby Lachnospiraceae ma związek z niższym ciśnieniem krwi, całkowitym poziomem cholesterolu i „złym” cholesterolem.

Badanie nie wykazało żadnych istotnych związków między zmianami w bakteriach jelitowych po diecie bez orzecha włoskiego a czynnikami ryzyka chorób serca.

NASZE PRABABCIE WIEDZIAŁY CO DOBRE - ORZECHY!

Na świecie toczy się wiele badań dotyczących mikrobiomu i naszego ogólnego stanu zdrowia czy poszczególnych chorób. Jednak co byśmy nie robili, to co jemy ma wpływ na nasze zdrowie bez dwóch zdań. Badania nad orzechami i ich właściwościami potwierdzają tylko starą prawdę, którą znały już nasze prababcie – orzechy to źródło zdrowia. Stąd w domowych kuchniach i apteczkach znajdowały się różne specyfiki z orzechów.

Menopauza – czas zmian

Menopauza – czas zmian

18 października obchodziliśmy Światowy Dzień Menopauzy. W mediach pojawiło się wiele artykułów zwracających uwagę na ten czas w życiu kobiety. W większości z nich dowiadujemy się o trudnościach jakie szykuje nam nasze ciało i biologia. Oczywiście musimy być świadome trudnych zmian, jakie będą zachodzić w nas w życiu około 50 roku życia, ale pomyślałam sobie, że też nie można mimo wszystko poddawać się lękowi przed nieuniknionym biegiem czasu. Niektóre procesy zachodzące w naszych organizmach możemy spowolnić, zminimalizować, ale czas i tak biegnie. A my zmieniamy się. 

KIEDY ŚWIAT ZACZĄŁ INTERESOWAĆ SIĘ MENOPAUZĄ?

Świat nastawiony na kult młodości zdemonizował wiek średni, wywołując w nas, kobietach lęk. Ale mimo wszystko nie jest przecież tak źle. Około 50 roku życia często uświadamiamy sobie, że dotarłyśmy do nowego etapu naszego życia. Bardziej dojrzałe, świadome i mimo wszystko ciekawe, co przyniesie przyszłość. Obserwujemy sygnały, które wysyła nasz organizm, obserwujemy nowe zjawiska, o których gdzieś słyszałyśmy do starszych kobiet. Uczymy się zapobiegać zmianom w ciele, oznakom starzenia (wybór mamy olbrzymi). Zaczynamy czuć się inaczej w naszym ciele. Często rozmawiam z kobietami w okresie menopauzy i myślę, że te rozmowy, które prowadzimy o życiu, naszych doświadczeniach, obserwacjach świata są znacznie głębsze, bardziej wnikliwe, niż kiedyś. A to wielka wartość!

Tak naprawdę zainteresowanie menopauzą sięga już starożytności, ale to dopiero w drugiej połowie XX mocno skupiono się na tym okresie życia kobiety. Menopauza stała się przedmiotem badań lekarzy, naukowców, psychologów, socjologów, ekonomistów, trenerów, marketingowców, specjalistów od sprzedaży,  a ostatnio również dziennikarzy. Kobieta w wieku menopauzalnym stała się grupą docelową, zbadano jej profil, ten zakupowy również. I okazało się, że to strzał w dziesiątkę. Bo we współczesnych społeczeństwach kobiety w wieku menopauzalnym mają siłę na różnych polach. Są bardziej wykształcone niż ich babki, świadome siebie i swoich potrzeb. Nie chcą być spychane tylko do ról babć, miłych starszych pań i kobiet, którym już się w życiu nic ciekawego nie przytrafi. Chcą żyć pełnią na tyle na ile pozwala im ich zmieniający się organizm. Kiedy spojrzymy na oszacowania demograficzne widzimy, że liczba ludności w wieku starszym wzrasta. Liczba kobiet przekraczających 50 lat, zwiększa się z każdym rokiem. Obecnie szacuje się, że w Polsce żyje około 6 milionów kobiet i 5 milionów mężczyzn mających już za sobą 50-te urodziny. Liczba ta z każdym rokiem zwiększa się o mniej więcej 100 tys. Według WHO do 2030 r. na świecie będzie żyło łącznie 1,2 miliarda kobiet mające już swoje doświadczenia z menopauzą.

ZMIANA NASTAWIENIA DO MENOPAUZY

Z pewnością każda z nas będzie przeżywać menopauzę inaczej. Ale okazuje się, że w zależności od postaw kulturowych i dominującego w społeczeństwie poglądu na menopauzę, towarzyszą jej negatywne lub pozytywne odczucia. W naszym, zachodnim społeczeństwie, w którym o wartości kobiety decyduje młodzieńczość, seksualna i fizyczna atrakcyjność, starzenie się, w tym menopauza są postrzegane przez pryzmat wielu stereotypów, najczęściej tych negatywnych. Jednym z nich jest to, że kobiety przechodzące menopauzę skazane są na depresję, irytację i wahania nastroju, uderzenia gorąca, spadek libido i inne problemy.  Menopauzę traktuje się jako chorobę, którą można i należy leczyć, stąd np. zainteresowanie różnego rodzaju terapiami (np. hormonalną).  Ale czy to choroba? Czy my kobiety chorujemy na menopauzę? Czy może to stan przejściowy? Ok, trudny, ale przejściowy. Negatywne nastawienie z pewnością nie pomoże nam w przeżyciu tego okresu życia. Może warto spojrzeć na nastawienie do menopauzy kobiet z innych kultur. Jest ono często neutralne lub nawet pozytywne. Cenią sobie, że menopauza uwalnia je od społecznych tabu i różnych restrykcji związanych z menstruacją, a także od częstych ciąż, które w krajach słabo rozwiniętych są stresujące i niebezpieczne dla kobiety i płodu. Medyczno-ginekologiczna definicja menaopauzy zaproponowana przez WHO nie jest kulturowo uniwersalna. W naszym zachodnim rozumieniu menopauza to ostatnia miesiączka, po której następuje 12 miesięcy amenorrhea. W Azji np. Tajlandii i Laosie tę fazę życia kobiety, w którym występuję menopauza określa się wyrażeniem „starsza pani” lub czasem, kiedy „krew odejdzie-wiatr nadejdzie”, a w Japonii stosuje się wyrażenie „konenki”, co jest odpowiednikiem naszego pojęcia klimakterium. Japońskie słowo “konenki” określające okres pomiędzy 40 i  60 rokiem życia oznacza w dosłownym tłumaczeniu lata odnowy, regeneracji, a więc wstęp do nowego etapu. Tymczasem my widzimy ten okres jako przerażający, bezpowrotny i nieunikniony schyłek naszego życia. Ale to mylne podejście! Spójrzmy też na tradycyjne społeczności, które stawiają starsze kobiety na szczytach hierarchii społecznej. Panuje w nich przekonanie,  że wraz z ustaniem krwawienia miesięcznego kobiety nie tracą już co miesiąc potężnej mocy dawania życia i zatrzymują ją w sobie otrzymując dar uzdrawiania i kontaktów ze światem duchowym.

To, jak będziemy się czuć w okresie klimakterium, menopauzy i później zależy w dużej mierzy od nas. Od tego jakie mamy nastawienie, jak się odżywiamy, jaki tryb życia prowadzimy, jak traktujemy same siebie.

Zimno sprzymierzeńcem naszego zdrowia

Zimno sprzymierzeńcem naszego zdrowia

Ostatnio odebrałam telefon od znajomej. Pytała czy przyłączę się do grupy znajomych, którzy zaczęli morsować. Jej zachwyt nad wchodzeniem do lodowatej wody i euforia z jaką o tym opowiadała rozpaliły moją wyobraźnię, ale moje umiłowanie ciepła od razu ostudziło emocje. Obserwując media, szczególnie te społecznościowe, można uznać, że morsowanie stało się nowym sportem narodowym. Morsują celebryci, morsują znajomi, wszyscy wstawiają zdjęcia swoich przeręblowych kąpieli na FB. Pobliskie górskie potoki w zalesionych miejscach stały się „przystanią” różnych grup morsów. Zdjęcia uśmiechniętych twarzy wystających z przerębla budzą trochę moją zazdrość, bo ja raczej nigdy nie wejdę do lodowatej wody i nie osiągnę tego stanu euforii. Choć, jak to mówiła moja babcia: nigdy nie mów nigdy. Zaczęłam zastanawiać się o co chodzi z tym morsowaniem, jakie ma ono korzyści dla zdrowia? Bo przecież zanurzanie się w lodowatej wodzie to rzecz znana od wieków, szczególnie w krajach północnych, a krioterapia coraz częściej jest zalecana przez lekarzy i wykorzystywana w rehabilitacji wielu schorzeń. Morsowanie i krioterapię łączy jedno – zimno. A zimno w literaturze naukowej ma coraz mocniej ugruntowaną pozycję jako czynnik działający przeciwzapalnie w stanach zapalnych, w schorzeniach narządu ruchu a także w niskim przewlekłym stanie zapalnym wywołanym np. otyłością.

KRIOTERAPIA

Krioterapia to, ogólnie mówiąc, zabieg leczniczy w pełni kontrolowany przez specjalistów. Zabiegi krioterapii możemy podzielić na te o działaniu ogólnym i miejscowym. W czasie zabiegu wykorzystuje się powietrze o odpowiednio niskiej temperaturze, ciekły azot lub dwutlenek węgla. W wyniku działania bodźca chłodzącego, dochodzi do reakcji organizmu, którą podzielić można na dwa etapy. W pierwszym następuje szybkie obkurczenie naczyń krwionośnych i zmniejszenie przepływu krwi. Spadek przewodnictwa nerwowego pozwala na uzyskanie efektu znieczulającego, dodatkowo obniża się temperatura tkanek i spowalnia przemiana materii. W drugim etapie zaistniałe zmiany prowadzą do odpowiedzi obronnej, polegającej na gwałtownym rozszerzeniu naczyń i szybkiemu zwiększeniu ukrwienia. Dzięki temu poprawia się zaopatrzenie tkanek w tlen, substancje odżywcze, a także mediatory o działaniu przeciwzapalnym. Nasilenie przemiany materii w miejscu objętym zabiegiem skutkuje jego przyspieszoną regeneracją. Obserwuje się również rozluźnienie mięśni szkieletowych i złagodzenie związanych z tym dolegliwości bólowych. Krioterapię miejscową stosuje się często w ortopedii i rehabilitacji. W krioterapii miejscowej stosowane są specjalne urządzenia, które schładzają wybraną część ciała objętą urazem lub procesem chorobowym. Wskazania do stosowania tej metody obejmują między innymi: urazy sportowe i powypadkowe, stany zapalne tkanek miękkich, stany po złamaniach kości, reumatoidalne zapalenie stawów, zmiany zwyrodnieniowe, rwa kulszowa, nerwobóle, stany pooperacyjne więzadeł, ścięgien, mięśni oraz kości.

Krioterapia ogólnoustrojowa polega na tym, że zabieg wykonywany jest w specjalnej kriokomorze, do której wchodzi pacjent. Zabieg odbywa się w temperaturze  -100  od -160 stopni Celsjusza i trwa około 3 minut. Organizm wprowadzony w tryb przetrwania powoduje zmniejszenie przemiany materii poprzez zmniejszony przepływ krwi w ochłodzonych tkankach. Wychodząc z kriokomory, mniej więcej po 2-6 minut od oziębienia, występuje rozszerzenie naczyń krwionośnych, które powoduje nawet 4-krotnie większy przepływ krwi, a tym samym zwiększenie przemiany materii. Wzrost przepływu krwi pod wpływem zimna, wyzwala wiele naturalnych zdolności leczniczych, które posiada nasz organizm, np. przyśpieszone efekty leczenia wielu chorób i przyśpieszone efekty rehabilitacji w przypadku ciężkiej kontuzji. Krioterapia ogólnoustrojowa może być pomocna w leczeniu osób cierpiących na: choroby reumatyczne tkanek miękkich oraz tkanek łącznych, choroby zapalne narządu ruchu: reumatoidalne zapalenie stawów (RZS), zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa (ZZSK), zapalenie stawów o podłożu metabolicznym – dna moczanowa, choroby zwyrodnieniowe i wtórne zmiany zwyrodnieniowe 1.42em; border: 0px; vertical-align: middle; max-width: 100%; height: auto; float: right;" loading="lazy" /> zniekształcające stawów i kręgosłupa oraz dyskopatia, stwardnienie rozsiane (SM), osteoporoza, łagodzenie objawów menopauzy, stres, depresję i stany nerwicowe, zmęczenie.  Przeciwwskazania do stosowania krioterapii ogólnoustrojowej to: choroby serca i układu krążenia, nadmierna potliwość skóry, choroby nowotworowe, stany znacznego wyniszczenia organizmu, zaawansowane ropno-zgorzelinowe zmiany kończyn, czynny proces gruźliczy, grypa, zapalenie płuc.

MORSOWANIE

Czytając  różne materiały na temat morsowania widać, że wielu naukowców uważa, że ma ono sens. Ale powinno być poprzedzone starannym przygotowaniem (zarówno rozgrzewką przed wejściem do zimnej wody jak i wcześniejszym zasięgnięcie porady lekarza czy w naszym przypadku nie ma przeciwskazań). Morsowanie, czyli zanurzenie się na kilkanaście sekund  w lodowatej wodzie ma jak się okazuje wiele zalet. Warto zaznaczyć, że lodowata woda trochę inaczej będzie działała na organizm, niż ochładzanie organizmu w kriokomorze.  Efekt kąpieli jest silniejszy ponieważ woda silniej ochładza ze względu na swe właściwości fizyczne niż bardzo zimne powietrze. Efekt na skórze może być bardziej odczuwalny w kriokmorze, zaś na cały organizm mocniej będzie oddziaływała kąpiel. Niektórzy naukowcy twierdzą, że stosowanie zimnych kąpieli stanowi dużo silniejszy bodziec, niż krioterapia ogólnoustrojowa. Długotrwała i powtarzające się ekspozycja na niską temperaturę powoduje przystosowanie  organizmu  do  fizjologicznej  odpowiedzi  na  nagłe  ochłodzehttps://odkrywcyzdrowia.pl/wp-content/uploads/2021/01/snow-3125670_640-morsowanie.jpg 640w" alt="" width="300" height="209" class="alignright size-medium wp-image-9671" style="box-sizing: border-box; padding: 0px; margin: 0.14em 0px 1.42em 1.42em; border: 0px; vertical-align: middle; max-width: 100%; height: auto; float: right;" loading="lazy" />nie.  W badaniach wykazano, że regularne morsowanie polepsza obronę antyoksydacyjną i chroni  organizm morsów  przed szkodliwym działaniem wolnych rodników tlenowych. Udowodniono,  że  efektem  takich  kąpieli  są  hartowanie  ciała i zapobieganie chorobom, także infekcyjnym. U morsów zaobserwowano bowiem zwiększoną odpowiedź układu immunologicznego. Dane epidemiologiczne wskazują na zmniejszenie częstości zakażeń układu oddechowego o 40% w grupie osób regularnie morsujących.  Wiele morsujących osób potwierdza, że cotygodniowe kąpiele w lodowatej wodzie mają świetny wpływ na ich samopoczucie i poprawienie nastroju.  O poprawie nastroju a nawet zdobyciu siły psychicznej poprzez morsowanie pisze Katia Pantzar w książce  Odnaleźć SISU. Autorka z Kanady przeniosła się do Finlandii, gdzie odkryła, że północny styl życia obfitujący w kontakt z naturą bez względu na pogodę hartuje nie tylko jej ciało, ale i duszę. W jej życiu morsowanie stało się nawykiem, codziennym rytuałem, który pozwolił jej pokonać depresję. Podobno w Finlandii morsowanie jest codziennością i nikt z tego nie robi wielkiego wydarzenia.

Zbierając materiały do tego artykułu powoli przekonuję się do zimna i jego dobroczynnego wpływu na nasz organizm. Jednak na razie nie odważę się na wejście do lodowatej wody. Może kriokomora na początek.